Pamiętam ten skwar, jakby to było wczoraj. Pot ściekający powolutku wzdłuż kręgosłupa, pozlepiane włosy na twarzy. Jednak tego dnia było inaczej. Był to czas tuż po przejściu huraganu Irma nad Karaibami. Mieszkaliśmy na południu kraju, mając to szczęście, że pustoszący zniszczenia żywioł przeszedł bardziej nad północą Dominikany. Na plaży uparcie tkwiły wbite w ziemię czerwone flagi zakazujące wejścia do morza. Wiatr już ustał, pomimo to nadal pamiętała uginające się palmy i sporych wielkości fale. U nas przecież nie było najgorzej, a i tak dostaję gęsiej skórki na rękach na to wspomnienie...

Wiadomo, u nas budynki były murowane, obsługa hotelowa zaczęła sprzątać to, co przyniósł wiatr i morze, oczywiście aby goście byli zadowoleni. Co zatem spotkało ludzi, którzy mieszkają w mało solidnych domkach? Chyba sami wiecie. Na szczęście nam się nic nie stało i tym oto radosnym aspektem przechodzimy dalej. Postanowiłam trochę rozjaśnić nam te chłodne, jesienne dni miłym wspomnieniem lata. Stylizacja nie nadawała się na środek dnia i temperaturę odczuwalną +35C jednak na wieczór idealna. Mam jeszcze trochę wakacyjnego materiału, więc przygotujcie się na pozytywną dawkę słoneczka :) Miłego weekendu wam życzę!










Okulary - paczepacze || Koszula - Stradivarius || Szorty - H&M || Buty - New Yorker



Zdjęcia do tego wpisu wykonał mój luby, dziękuje!

***

Możecie mnie znaleźć również na innych stronach:  



5 komentarzy:

  1. 100 % wakacyjnego klimatu :) aż się tęskni za słoneczkiem ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia :)

    ab-pgotographs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie wyglądasz! :)
    blaack-pearl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. ładna sesja
    https://hyggefotografia.blogspot.com/2017/10/wiktoria.html

    OdpowiedzUsuń