Każdy z nas przeżywa gorsze, lepsze momenty w swoim życiu. Niektóre złe doświadczenia aż wstyd zestawiać z cierpieniem drugich, jednak wszyscy coś czujemy. Płaczemy ze złości i bezsilności, ze szczęścia i radości, a czasem z pustki w środku serca. Nie ma sensu się licytować kto ma gorzej, kto przeszedł paskudniejsze piekło. Możemy zarzucać sobie nawzajem, że nic nie wiemy o cierpieniu. Możemy. Tylko po co? Dzisiaj tego nie będzie.
Wrzuciłam jakiś czas temu na mój instagram @monephotos kilka zdjęć z tej serii, dokładnie pięć. Zrobiłam ich więcej, obrobiłam kilka dodatkowych. Postanowiłam je tutaj dodać, bo w końcu po co mają leżeć na dysku zapomniane? 

Po dodaniu tych zdjęć dostałam różne wiadomości, od moich znajomych, od was, od nieznanych mi osób. Słowa pociechy, podziwu, zaniepokojenia. Pytaliście po co wywlekać na publikę swoje życie prywatne? Co to zmieni? Dla mnie nic i nie o to tutaj chodzi. Możecie pomysleć, że to głupie płakać przed obiektywem i cykać sobie zdjęcia. Nie przeczę, brzmi to dziwnie i trochę sama nie wiem, jest to niepotrzebne? Jestem artystką, jakby nie patrzeć coś tworzę i postanowiłam wylać żal z serca na fotografie. Pokazać jak się czuję, jak wyglądam gdy cierpię. Długo mi się zeszło, aby się rozpłakać. Gdy ustawiłam wszystko do zdjęć, umalowałam się, zasiadłam przed obiektywem, nagle coś we mnie pękło. Łzy które w ostatnich dniach leciały strumieniami, teraz zgubiły drogę na zewnątrz. Cały smutek który był we mnie, został w środku. Zagnieździł się, jakbym stworzyła skorupę nie do przebicia. Bywa.

Jak gdzieś usłyszałam, czas nie leczy ran, tylko przyzwyczaja do bólu. Coś w tym jest. Patrzyłam w obiektyw tak długo, że w końcu poległam. Patrząc się tępo w przestrzeń za aparatem myślałam, o wiele za dużo. Gdzieś na obrzeżach myśli przeleciało ,,a może wyłączyć sprzęt aby bateria nie padła?'' i jakoś tak mimowolnie łza spłynęła mi po policzku. Udało się. Pękłam jak bańka mydlana. Wiecie czego nienawidzę? Gdy inni patrzą jak płaczę. Odnoszę wrażenie, że wyglądam jak małe dziecko które nie wie czego chce, ale wrzeszczy tak długo, że całe spuchło i zrobiło się czerwone. I jakoś tak postanowiłam pójść na opak, nie lubię, źle się czuję gdy ktoś wtedy na mnie patrzy, więc pokażę wam się z tej strony, która mnie obnaża i zawstydza.
Może ktoś z was doceni moją twórczość?

I dziękuje za wszystkie wiadomości, jesteś kochani!


















2 komentarze:

  1. Emocje w zdjęciach są przepiękne. Ludzi to pewnie będzie delikatnie dziwić, ale ciężko jest otworzyć się przed aparatem, pokazać emocje które są głęboko zakorzenione. Nawet fotografując innych - to widać! Przykładowo - łatwiej powiedzieć "weź stań tak a tak" niż "pomyśl, co w życiu sprawiło że poczułeś się tak a tak" bo nie łatwo okazać emocje. Często wolimy by one w środku siedziały, nie chcemy ich dawać w świat. Mamy swoją gdzieś w tym wszystkim piękną prywatność, a z drugiej - ciężko nam okazywać, że tak naprawdę nie jesteśmy szczęśliwi, że od środka pękamy. Nie ma co ukrywać, każdy z nas jest człowiekiem.
    Ogólnie emocje w zdjęciach są...trudne. Dopóki nie fotografujemy reportaży, czy zdjęć z wycieczek gdzie mimochodem walniemy zdjęcia jakieś powiedzmy kultury innej, to tych emocji często brak.
    Twoja twórczość w tych kadrach jest naprawdę mocna, piękna. Widać, że to nie są sztuczne łezki tylko że naprawdę zajęło Ci czasu, by otworzyć się tak naprawdę przed samą sobą i wyzwolić takie emocje, pozwolić sobie pęknąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dobre kadry, emocje ujęte idealnie ;) podoba mi się to utrzymanie w b&w to też nadaje taki element głębszego zastanowienia i zatrzymania się przy nich.

    OdpowiedzUsuń